Moi znajomi bardzo często pytają mnie co tak właściwie robię w pracy i kto jest naszym klientem. Zaczynam śmiało opowiadać o SEO, o planowaniu harmonogramów, obsłudze social mediów, a ich entuzjazm stopniowo opada…

Wydaje mi się, że moi znajomi niecierpliwie czekają, aż padnie nazwa jakiejś znanej na całym świecie marki. Przecież agencje reklamowe mogą zatrudniać tylko wielkie koncerny, najlepsze marki modowe czy politycy dbający o swój PR. Rzeczywistość wygląda trochę inaczej, a odpowiedź która pada z moich ust jest zwykle zaskoczeniem. Jak to, ForRest nie pisze swojego bloga sam? Everest to Wasza sprawka? Prowadzicie media społecznościowe MetaPacku? Często okazuje się, że lokalne marki, które znają i z usług których korzystają, są obsługiwane przeze mnie. Wiesz co jest najfajniejsze? Sama kiedyś myślałam podobnie. Teraz, pisząc dla niektórych klientów treści, uśmiecham się pod nosem – tak, ich wizerunek to też moja praca, kto by pomyślał! Praca copywritera w Reprezentuj to też zdecydowanie szansa na rozszerzenie swojej wiedzy. Jest wiele branż, z którymi nigdy w życiu nie miałabym do czynienia. Po roku pracy tutaj mogę rzucać na imprezach ciekawostki o betonie i matrycach do znakowania blach. Moja mama często śmieje się z mojej szerokiej wiedzy na temat wełny (cześć, Mamo!), a ja w jakiś sposób jestem z niej dumna. Klient potrafi zmienić Twoje pole widzenia na różne rzeczy. Moja rada dla osób zaczynających pracę copywritera? Bądź gotowy na wszystko, nigdy nie wiesz na jakiego klienta trafisz.

W skrócie: piszę. Dużo piszę.

Jednym z pytań, które Bartek zadał mi na rozmowie kwalifikacyjnej było: „Jesteś na 100% pewna, że lubisz pisać i nie masz z tym problemu?”. Pewnie, pisanie jest spoko. Ale pisanie, o którym w tamtym momencie myślałam, nieco różniło się od pisania, które wykonuję teraz. Co zaskoczyło mnie najbardziej, kiedy rzeczywistość zderzyła się z oczekiwaniami? Nie ilość tekstów, a ich różne typy. Treści do mediów społecznościowych, blogi, dwa zdania na etykiety, opisy do katalogów, uzupełnianie stron WWW, zaproszenia, ulotki, newslettery, banery, ogłoszenia o pracę…

Nigdy nie jest tak, że dwa dni z rzędu wyglądają identycznie.

Jak wygląda mój dzień? W zasadzie ciężko odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Jedyną stałą jest monitorowanie mediów społecznościowych i odbieranie maili. Druga połowa miesiąca jest zwykle najgorętszym i najbardziej wymagającym okresem. To właśnie wtedy zaczynamy z Natalią pracę nad harmonogramami wpisów dla naszych klientów. Dokładnie planujemy treść i wygląd całego miesiąca na obsługiwanych fanpage’ach. Przygotowujemy treści do postów, wybieramy zdjęcia lub grafiki. Zwykle wpisów w miesiącu jest 12, ich liczba może się jednak różnić w zależności od klienta. Pamiętaj, że to tylko Facebook – został nam jeszcze Instagram i Linkedin. W trakcie planowania postów do mediów społecznościowych, planujemy także daty publikacji i tematykę blogów. Nasze harmonogramy przekazujemy dalej, do naszych grafików. Kiedy potrzebne grafiki są już gotowe, siadamy do planowania postów i kampanii reklamowych. Może się to wydawać zajęciem, które nie zajmuje wiele czasu – wszystko zależy jednak od charakteru profilu klienta, od jego wymagań, od rodzaju przygotowywanych treści. Więcej pracy będzie wymagał profil firmy z trudnej branży, niż profil restauracji. Tego nauczysz się z czasem.

Chociaż media społecznościowe zajmują większość naszego czasu, jest dużo innych zadań do realizacji.

Audyty stron WWW, ich uzupełnianie, dbanie o aktualizację. Często trzeba przygotować transkrypcję audio, dodać napisy do filmu czy wybrać zdjęcia, które będą nadawać się najlepiej do komunikacji. Wysyłam newslettery, a czasem moja ręka jest modelką w jednej z sesji dla klienta. W trakcie miesiąca piszemy kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt wpisów blogowych, przygotowujemy strategie marketingowe czy robimy research branży. Dzień zwykle zaczynam od branżowej prasówki – sprawdzam co ciekawego wydarzyło się w marketingu, przeglądam kreacje reklamowe innych marek. To cenna wiedza nie tylko dla mnie, jako osoby odpowiedzialnej za wizerunek klientów – to także pretekst do tego, żeby podrzucać ciekawe rzeczy reszcie zespołu i porozmawiać o tym przy okazji miesięcznych podsumowań naszej pracy. Zdarza się, że niektóre pomysły wdrażamy do komunikacji naszych klientów. Wiem, że strasznie skaczę opisując swoje obowiązki – rzeczy, które robię na co dzień jest po prostu tak dużo, że czasem ciężko opisać wszystko. Przydałaby się pomoc!

Chociaż swoich zadań nie mogę przerzucić na nikogo innego, mam cały zespół, bez którego moja praca nie byłaby możliwa.

To, że nasze zadania się różnią, nie znaczy że sobie nie pomagamy – często szukamy inspiracji razem, gdy braknie pomysłów na kolejny blog, pytam o czym R chciałoby przeczytać. Komunikujemy się ze sobą różnie – głównym kanałem komunikacji jest Trello, na którym widoczne są nasze zadania na dzień/tydzień/miesiąc. Gdy nie chcemy do siebie krzyczeć, piszemy na skype (chociaż niektórzy wolą Messengera ;)) Zgrany zespół i przyjazna atmosfera w pracy zdecydowanie pomagają. Czasem nam wszystkim zdarza się gorszy dzień – trochę na siebie burczymy, udajemy, że się nie słyszymy, albo otwarcie na siebie krzyczymy (cześć Bartek, sorka za piątek). Napięcia rozładowujemy na pizzy w każdy piątek, czasem na wspólnym owocu czy przy kartonie ze słodyczami. Brzmi jak każde korpo ogłoszenie o pracę, ale dlaczego nie stosować podobnych rozwiązań, jeśli się sprawdzają?

W lutym stuknie mój rok w Reprezentuj – z perspektywy czasu widzę ile się nauczyłam i jak bardzo zmieniłam swoje podejście. Jeśli chcesz zacząć swoją przygodę z branżą marketingową, dobrze piszesz, social media nie są dla Ciebie tajemnicą i chcesz się uczyć, możesz do nas dołączyć! Nie gryziemy…

Link do ogłoszenia!